Tego się nie spodziewałem. Czyżby niektórzy naprawdę czytali moją kronikę?

Może to tylko przypadek, ale po zeszłotygodniowym wpisie o Purcellu grupka angielskich dżentelmenów wyraźnie zmieniła swoje do niego podejście, a za sprawką Brittena doprowadzili oni nawet do zorganizowania cyklu koncertów muzyki Henry’ego. Dzisiaj wieczorem zostałem zaproszony na odsłuch ód i pieśni powitalnych mistrza Purcella.

Na tyle mnie to wszystko ucieszyło, że postanowiłem osobiście podziękować Benjaminowi za ten niewątpliwy przejaw hołdu złożony starszemu Anglikowi. Podszedłem do Brittena, a on uprzedzając mnie, przystąpił do niespodziewanego ataku:

– Nie masz Mistrzu racji, że nie doceniamy Purcella, a już ja jestem ostatnią osobą, której można byłoby to zarzucić. Przecież swój „Przewodnik po orkiestrze dla młodych ludzi” w całości oparłem na motywie z Purcella, konkretnie z jego „Abdelazera”, a w podtytule „Przewodnika” wyraźnie podkreśliłem, że to „Wariacje i fuga na temat Purcella”…

– Nie wiedziałem o tym Benjaminie, ale bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy. Myślę, że Purcell zasługuje na uznanie, jak mało kto w Anglii…

– Wszyscy myślimy podobnie i uwielbiamy jego muzykę, ale niestety drażnią nas te dość proste, żeby nie powiedzieć prostackie teksty w wielu jego utworach…

– A ja wcale nie zwracam na nie uwagi i delektuję się samą muzyką. Na pewno będę dzisiaj wieczorem i mam nadzieję, że posłuchamy wszystkich jego ód.

– Do dnia dzisiejszego przetrwały dwadzieścia cztery ody i pieśni powitalne Purcella, z czego cztery napisał na Dzień świętej Cecylii, sześć na przywitanie rodziny królewskiej, trzy na urodziny króla Jakuba II, sześć na kolejne coroczne urodziny królowej Marii i kilka na różne okazje jak królewskie wesele, czy też szóste urodziny małego księcia Gloucester, syna księżnej, a później królowej Anny Stuart.

– Oda dla sześcioletniego księcia Wilhelma była ostatnią z ód Purcella i była pełna radości odgrywanej dźwiękami trąbki, a powód tej radości był oczywisty. Wilhelm był jedynym dzieckiem księżnej Anny, które przeżyło okres niemowlęctwa (dożył wieku 11 lat), a księżna w ciągu lat 1684-1700 była aż osiemnaście razy w ciąży… Aż szóste urodziny to był istny cud…

Słuchałem opowieści Brittena o Purcellu i jego odach i postanowiłem, że obejdę wszystkich swoich znajomych w DNM-ie i spróbuję ich skłonić do przyjścia na dzisiejszy koncert. Jestem pewien, że muzyka Henry’ego dostarczy nam wielu przyjemnych doznań i jeszcze niejeden raz do niej wrócimy. Trzeba sobie tylko zarezerwować kilka godzin spokoju na wsłuchanie się w te cudne dźwięki. Może warto byłoby troszkę przespać się przed koncertem? Tak, to dobry pomysł! Bylebym tylko nie zaspał…

INSPIRACJA WPISU: