Znowu chciałem posłuchać muzyki, która pozwoliłaby mi na spokojną pracę nad Muzoteką, ale tym razem zupełnie mi się to nie udało. Tak naprawdę to błąd popełniłem już przy wyborze płyty, bo tak bardzo chciałem posłuchać Polliniego grającego fragmenty z „Pietruszki” Strawińskiego i siódmą sonatę Prokofiewa, że chyba zupełnie podświadomie moje ręce „zbłądziły” akurat w kierunku tej płyty.
Wiele razy słuchając fortepianowych transkrypcji dzieł orkiestrowych, doznawałem daleko idącego poczucia niedosytu, aż mnie nosiło, żeby dołożyć jeszcze przynajmniej ze dwie ręce. Nie w tym przypadku…
Maurizio gra Strawińskiego jak wielorękie bóstwo, zachwytami nad techniczną maestrią gry spychając wręcz na drugi plan odczuwanie samej muzyki.
Pomyślałem sobie, że w Muzotece właśnie takie upodobane przeze mnie nagrania chciałbym jakoś specjalnie wyróżnić. Nie dlatego, żebym uważał, że one są lepsze, wspanialsze i och, i ach…, ale dlatego, że one są… MOJE! One są dla mnie! One są mną, bo ja z nimi stapiam się czasami w jedność!
Jako MOJE, tak jak własne dzieci, mogą być piękne, mądre i rozkoszne, ale… wcale nie muszą. Czasami mogą być też… no… troszeczkę odmienne od idealnych wzorców. MOJE kocham i podziwiam, i tak pozostanie chyba na zawsze. I wcale nie zamierzam nikogo przekonywać, że MOJE jest lepsze – tu naprawdę nie o to chodzi… Po prostu, MOJE jest MOJE!
Chciałbym pokazać te swoje muzyczne dzieci, chciałbym ich pięknem obdzielić wielu i bardzo marzę, abym znalazł w sobie tę subiektywną zdolność wyczuwania piękna, którego zauważenie przez wielu mogłoby być może nadać mu walor obiektywności.
Każde wyjątkowe dla mnie nagranie, czy to z powodu muzyki, czy też tylko dźwięku, czy też tylko (a raczej aż) z powodu wyzwolonych we mnie pozytywnych emocji zostanie wyróżnione, tak żeby jego pozycja w kronice odpowiadała jego miejscu w mojej muzycznej pamięci.
Każde z wyróżnionych nagrań dostanie ode mnie z czasem symboliczny znak graficzny i rekomendację wyrażoną słowami: STOKROTNIE POLECAM!
Te, które nie będą miały takich rekomendacji, ale znajdą się na listach, też uznaję za piękne i warte uwagi. Tylko takie chcę promować. Brak wyjątkowej ekstrarekomendacji oznacza tylko tyle, że one, przy całym swoim pięknie, jeszcze, już lub po prostu nie dzisiaj nie są MOJE…
