W każdy poniedziałek dojeżdża do DNM-u kurier najwyższych lotów. Ja sam rzadko kiedy zamawiam cokolwiek z czeluści Nekronetu, jeśli już to najwyżej nową partię baterii do swojego Phonaka. Jakżeż ja byłbym nieszczęśliwy bez tych moich małych słuchaweczek. Ostatnim razem dostałem wraz z dostawą nowe katalogi tych wspaniałych aparatów słuchowych i coraz częściej myślę o ich wymianie na nowszy model.

Niezależnie od tego, że sam mało zamawiam, to od czasu, gdy kiedyś zobaczyłem metamorfozę Hildegardy z Bingen i jej radość z przeglądania otrzymanych przesyłek, bardzo lubię oglądać moment otwierania paczek przez innych mieszkańców naszego Domu Nieśmiertelnego Muzyka.

Dziś zobaczyłem scenkę, która nawet mnie wzruszyła…

Antoine Brumel, jeden z najstarszych stażem lokatorów DNM-u, odbierał od kuriera przesyłkę i celebrował ten moment, jakby robił to po raz pierwszy. Otrzymał płaską kopertę, z której po otwarciu wyjął… złożony na pół egzemplarz gazety. Z daleka widziałem jej nagłówek: The Independent…

Antoine jest niezbyt lubiany w naszej nekropolii i muszę przyznać, że ma jeszcze gorszy charakter niż ja! Wystarczy jednak, że ktoś włączy nagranie jego mszy, którą nazywają dzisiaj „Trzęsieniem ziemi”, a wokół zawsze rozlega się nieskrywany szmer podziwu słuchaczy.

Wyobraźcie sobie rzecz niebywałą. Brumel na przełomie XV i XVI wieku napisał godzinną 12-głosową mszę! I choć, wbrew nazwie wziętej z łacińskiej antyfony wielkanocnej („Zatrzęsła się i zadrżała ziemia”), nie ma w niej zbyt wielu muzycznych wstrząsów i wybuchów, to jednak muzyka ta warta jest najwyższych honorów. Antoine nie tylko stworzył piękny muzyczny tekst, ale i powymyślał sporo nowinek. Kazał na przykład nurkować tenorom w śpiewie pod basy, a jednemu z basów nakazał wznieść się ponad wysoki śpiew kontratenorów. Na śpiewaków padł blady strach.

Patrzyłem na Brumela jak otwiera gazetę i przeglądając strona po stronie, uważnie czegoś szuka. Uśmiech i szczęście na twarzy nie pozostawiało złudzeń, że znalazł, czego szukał.

Jak szybko pojawił się uśmiech na obliczu Brumela tak i szybko znikł. Antoine wyraźnie nie potrafił odczytać zapisanego w gazecie tekstu. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby przeczytać treść zawartą na papierze i jego wzrok padł na siedzącego nieopodal na ławce Huberta Parry’ego…

Tak mnie zaciekawiło, co może być w tej gazecie, że zbliżyłem się do ławeczki. Po kilku zamienionych powitalnych zdaniach Antoine przysiadł się do Huberta, podał mu czasopismo i cierpliwie czekał…

Hubert odezwał się dopiero po uważnym przeczytaniu artykułu:

– Jest tu napisane o 105. sezonie angielskich „Promsów”. Czy wiesz, że co roku śpiewają tam moje „Jerusalem”, a mimo tego nie napisali o tym ani jednego zdania…

– Tak, oczywiście, że wiem, ale powiedz mi, proszę czy jest w tym artykule coś o mnie. Niedawno spotkałem Haydna i to on mi powiedział, że moja msza znalazła się w programie „Promsów” i wyraźnie słyszałem w jego głosie lekką zazdrość…

– Haydn rzeczywiście miał rację i muszę ci powiedzieć, miły Antoinie, że dawno nie czytałem tak nieszablonowej, niekonwencjonalnej, ale jednocześnie tak sugestywnej zachęty do pójścia na czyjś koncert. Posłuchaj:

Na każdym z koncertów „Promsów” czeka na was w Albert Hall ponad 1000 siedzących miejsc. Otwierając „Promsy” również na muzykę renesansu, prezentujemy wam fascynującą mszę Brumela „Trzęsienie ziemi”. Nie bójcie się jednak — jesteście bezpieczni i w najlepszych rękach. Możecie śmiało położyć się na podłodze, zamknąć oczy i pozwolić muzyce wirować nad wami… To „Promsy”! To magia!

Antoine czekał na ciąg dalszy, a gdy zorientował się, że to już koniec tekstu niemalże błagalnie wyszeptał:

– Czy mógłbyś przeczytać to jeszcze kilka razy, chciałbym się tych zdań nauczyć na pamięć…

INSPIRACJA WPISU: