Kto nie chce, niech nie wierzy, ale Strawiński tak się na mnie obraził za upublicznienie historyjki o koniu, który nie miał poczucia taktu, że odmówił wspólnego słuchania kolejnych swoich dzieł.

Myślę zresztą, że ten koń to był tylko pretekst, a tak naprawdę to ubodła go wzmianka o uwielbieniu dla Mussoliniego. Całe szczęście, że nic nie napisałem o jego nastawieniu do nazizmu…

A może przyczyna jego wycofania tkwi jeszcze gdzie indziej?

Zauważyłem ostatnio, jak próbował zwinąć do kieszeni leżącą na moim stoliku recenzję, w której jeden z krytyków napisał o kolejnym balecie Igora, że „Pietruszka” to „połączenie rosyjskiej wódki z francuskimi perfumami„. Dopiero dziś spotkany w stołówce Boulez uświadomił mi prawdziwy powód, dla którego Igor skłonny był nawet do drobnego przywłaszczenia sobie moich notatek…

Jak bardzo prorocze okazały się słowa użyte w recenzji genialnego baletu o jarmarcznych kukiełkach ożywionych przez czarodzieja jednym dotknięciem fletu, jasne stało się dopiero kilka lat później.

Sława, jaką w Paryżu zapewniły Strawińskiemu spektakle „Ognistego Ptaka” i „Pietruszki” przyciągała do niego nie tylko artystów, ale i kobiety szukające sposobu na szybkie zdobycie pozycji w paryskim światku bohemy.

Jedną z nich była Gabrielle Chanel. Wychowana przez zakonnice w sierocińcu w Aubazine, a następnie w klasztorze w Moulins nauczyła się szyć i śpiewać, obie te umiejętności wykorzystując po latach do zadowalania oficerów 10. Brygady Lekkiej Konnicy, którzy słuchając najczęściej w jej wykonaniu dwóch piosenek: „Ko Ko Ri Ko” i „Qui qu’a vu Coco dans l’Trocadéro?” nadali niezbyt urodziwej, lecz chętnej… do śpiewu Gabrielle przydomek „Coco”.

Coco okazała się niezwykle zdolną projektantką mody, która po wyjeździe do Vichy pomiędzy występami jako piosenkarka tworzyła własne czapki i suknie. Z kolejnymi partnerami od czasu do czasu dojeżdżała do Paryża, gdzie dzięki różnym szczęśliwym zbiegom okoliczności zaczyna projektować kapelusze dla paryskich aktorów i spotyka liczne, zazwyczaj męskie grono artystów.

Gdy Gabrielle stawała się słynną Coco, Strawiński dopiero zmierzał do Paryża. Pomimo carskiego zakazu poślubił na odludnej wiosce swoją kuzynkę Jekatierinę Nosienko w obecności Rimskiego-Korsakowa, który zgodził się być świadkiem na ich ślubie.

Nowożeńcy zamieszkali w osadzie Uściług w południowej Rosji, a ich rodzina szybko powiększyła się o syna Fiodora, córkę Ludmiłę i kolejnego syna Sulimę. Umiera Rimski-Korsakow, a Diagilew zaprasza Strawińskiego do Paryża.

Niebywały sukces dwóch pierwszych baletów Igora sprawia, że stał się on „zwierzyną łowną”, a najwytrawniejszą łowczynią okazała się Coco Chanel. Na premierze kolejnego baletu „Święto wiosny” nie zdołała się wprawdzie jeszcze dostać do załamanego klęską spektaklu Strawińskiego, ale sieć została zapuszczona, co parę lat później zaowocowało tym, że Strawiński wraz z chorą żoną i czwórką dzieci zamieszkuje w domu Coco.

Powinienem chyba zamilknąć, bo Strawiński przez całe małżeńskie życie ukrywał charakter swoich relacji z Gabrielle Chanel i gdyby nie jej szczere pamiętniki, to pewnie udałoby mu się ukryć wiele pikantnych szczegółów z ich związku. Lepiej pozostanę przy muzyce, zamiast bawić się w plotki…

Słuchając kolejnych wykonań „Pietruszki”, naszła mnie jednak dziwna refleksja. Nie ulega wątpliwości, że cudna muzyka Igora odurza mnie jak luksusowa rosyjska wódka, ale czy przypadkiem zaprojektowane przez Coco perfumy „Chanel 5” nie odurzają większości kobiet jeszcze mocniej?

INSPIRACJA WPISU: