Od kilku dni męczy mnie wirus lenistwa. Siedzę u siebie i nawet nie kuszą mnie tak lubiane spacery po DNM-owych ogrodach. Przeczytałem już prawie wszystkie książki leżące na półeczce i pozostał mi tylko „Nexus” Henry’ego Millera, której nie brałem do rąk od czasu, kiedy podarował mi ją Aleksandr Skriabin. Pomijałem ją, bo powinienem lekturę rozpocząć od pierwszej części trylogii Millera, ale wciąż nie mogę trafić na nią w bibliotece. Może to tytuł wyzwalający jakieś tęsknoty sprawia, że „Sexus” cieszy się tak wielkim powodzeniem wśród pensjonariuszy naszego Domu.

Wziąłem do rąk „Nexusa” i dopiero dzisiaj zobaczyłem przyczynę, dla której akurat tę książkę podarował mi Skriabin. Ponad grzbietem kart książki wystawała żółta karteczka, wyraźnie wskazująca miejsce, na którym zależało Aleksandrowi. Otworzyłem księgę w zaznaczonym miejscu i zobaczyłem otoczony czerwonym obrysem fragment tekstu:

Ten »Poemat ekstazy«? […] Gdy pierwszy raz go usłyszałem, grałem w kółko. […] To było jak kąpiel lodu, kokainy i tęczy. Przez tygodnie chodziłem w transie. Coś mi się stało. […] Za każdym razem, gdy chwytała mnie myśl, małe drzwi otwierały się w mojej klatce piersiowej, a tam, w tym wygodnym, małym gnieździe, siedział ptak, najsłodszy, najłagodniejszy z możliwych ptaków”.

Przeczytałem zakreślony fragment ponownie, wsunąłem pomiędzy kartki książki żółty papierek z nagryzmolonymi cyrylicą literkami i popadłem w zadumę, mówiąc jednocześnie głośno sam do siebie:

Przecież znam ten poemat, słuchałem go wielokrotnie i nigdy nie zdarzyło mi się wpaść w taki stan, jaki opisał w swej książce Miller. Czy to on przesadza, opisując swoje przeżycia w tak egzaltowany sposób, czy raczej ze mną jest coś nie tak?

Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z rozmyślań. Gościem okazał się Rachmaninow, który postanowił podrzucić mi nowe wykonanie swojej „Wyspy umarłych”. Od razu zauważył leżącą na stoliku książkę i z przekornym uśmiechem powiedział bardziej stwierdzająco niż pytająco:

– Od Skriabina?!

– Uhm, skąd wiesz?

– Rozdaje ją prawie wszystkim. Tylko ja nie zasłużyłem… Aleksandr jest na mnie zły, bo gdy przyznawano w 1909 roku nagrody w konkursie ku czci Michaiła Glinki, to jego „Poemat ekstazy” zajął tylko drugie miejsce i to pomimo tego, że nagrodę ufundował bliski przyjaciel Skriabina…

– A kto wygrał?

– Nieskromnie mówiąc, jam to uczynił ze swoją drugą symfonią, którą tak pięknie niedawno Mistrzu oceniłeś.

– No i bardzo dobrze. Muszę ci powiedzieć, że nie odczułem dreszczy podczas słuchania poematu, a twoja symfonia zawsze mnie rozczula.

Rachmaninow wziął do ręki książkę Millera i otworzył ją na zaznaczonej żółtą karteczką stronie.

– Ciekawe…, napisał na tej karteczce po rosyjsku tylko jedno nazwisko: Gołowanow. Czyżby chciał w ten sposób coś przekazać?

Ruchem ręki wskazałem Siergiejowi miejsce na fotelu, uruchomiłem Spotify, odnalazłem wykonanie poematu Skriabina pod dyrekcją Gołowanowa i wspólnie zaczęliśmy słuchać.

Już po dwóch minutach wiedziałem, że Miller miał całkowitą rację i każde użyte przez niego słowo było prawdziwe. Żyłem muzyką i tylko nią oddychałem, a po dwudziestu minutach otworzyłem oczy tylko po to, by zauważyć, jak Siergiej wstaje ze swego miejsca i ponownie uruchamia odtwarzanie „Poematu ekstazy”.

Po czwartym odsłuchu Rachmaninow podniósł rękę, sugerując koniec słuchania i powiedział:

– Teraz rozumiem, co opowiadał mi kiedyś Miaskowski. Na premierze poematu siedział obok Prokofjewa i obaj zamarli w bezruchu, kontemplując muzykę, która nie przypominała niczego, co kiedykolwiek słyszeli wcześniej.

– Czy to prawda, że Skriabin, tworząc tę muzykę, miał na myśli seks, orgię i orgazm — zapytałem.

– Podobno, ale gdy poczuł się bogiem — Rachmaninow zaśmiał się sam do siebie — postanowił, że poświęci utwór ekstazie uniwersalnej. Nawet zapisał to w swoich notatkach:

„»Poemat ekstazy« to radość z wyzwolonej akcji. Kosmos, tj. Duch, jest Wiecznym Stworzeniem bez Zewnętrznej Motywacji, Boską Grą Światów. Twórczy Duch, tj. Wszechświat w Zabawie, nie jest świadomy Absolutności swojej twórczości, podporządkował się Ostateczności i uczynił kreatywność środkiem do celu. Im silniejszy puls życia i im szybsze wytrącanie rytmów, tym wyraźniej dochodzi świadomość Ducha, że ​​jest ona współistotna z samą kreatywnością. Kiedy Duch osiągnie najwyższy punkt kulminacyjny swego działania i zostanie oderwany od uścisków teologii i względności, gdy całkowicie wyczerpie swoją substancję i uwolnioną energię aktywną, nadejdzie Czas Ekstazy

– Nic z tego nie rozumiem — mruknąłem po cichu.

– Nie ty jeden Mistrzu — Siergiej znowu zaśmiał się do siebie — Skriabin pod wpływem Schopenhauera, Nietzschego, Wagnera i teozofii uwierzył, że sztuka, a zwłaszcza muzyka, może wypełnić pustkę niespełnionych duchowych potrzeb ludzkości, których nie zaspokajały tradycyjne religie i sposoby rozumienia świata i bardzo się przejął swoją rolą twórcy, stwórcy, wręcz kosmicznego boga…

– Może to właśnie dlatego jego „Poemat ekstazy” stał się akompaniamentem podczas radiowej relacji z kosmicznej podróży pierwszego człowieka i grany był podczas powitania Gagarina na Ziemi w czasie triumfalnej uroczystości na moskiewskim Placu Czerwonym?

– Być może, być może, to naprawdę istny kosmos…

INSPIRACJA WPISU: