No to załatwiłem się na całego…
Wreszcie zacząłem słuchać symfonii Antona. Na pierwszy ogień wybrałem „Trzecią”. Bardzo lubię to wagnerowskie brzmienie, którego tak dużo u Brucknera.
Anton, jak wieść głosi, był u Wagnera osobiście, prosząc go o wybór pomiędzy „Drugą” a „Trzecią” symfonią, którą Wagner uznałby za godną wpisania dla niego dedykacji. Później jednak gdy Anton stał się bardziej znany, to usuwał z wybranej przez Wagnera „Trzeciej” najczytelniejsze wagnerowskie cytaty, uznając je za zbyt bezpośrednio okazany hołd.
Mimo tego do dziś przylgnęła do tej symfonii etykieta „Wagnerowskiej”.
Ostatni raz słuchałem jej w wykonaniu Knappertsbuscha i od pierwszych dzisiejszych taktów coś mi nie pasowało. Niby to samo, a jednak każda kolejna odmienność poprzedzała lawinę następnych. Co jest grane?
Dotrwałem do końca wykonania Yannicka, a potem szybciutko włączyłem Karajana, Rożdiestwienskiego, Barenboima, Soltiego i dla przypomnienia Knappertsbuscha.
Z każdym kolejnym wykonaniem traciłem pewność, czy nie mam nawrotu głuchoty.
Ubrałem się, dopiłem herbatę z ziółkami i dziarsko pomaszerowałem do Antona.
Gdy tylko otworzył mi drzwi do swojego pokoju, zobaczyłem porozwieszane na ścianach duże plakaty z numerami symfonii i licznymi datami i nazwiskami.
Podszedłem do planszy z „Trzecią” i spośród kilkuset zapisów wyszukałem:
- Nezet-Seguin — wersja 1873, edycja Nowak (1977)
- Rożdiestwienski — wersja 1876, edycja Nowak (1990)
- Solti — wersja 1877, edycja Nowak (1981)
- Barenboim — wersja 1878, edycja Oeser
- Karajan — wersja 1889, edycja Nowak (1959)
- Knappertsbuch — wersja 1890, edycja Raettig.
Ulżyło mi…
To tylko ja, z własnej niewiedzy, wciąż myślałem, że słyszę błędy lub fałsze…
Uff…
Swoją drogą, ta lista brucknerowskich wersji i edycji to znakomita lekcja muzycznej pokory…
