Zrobiłem sobie dzisiaj dłuższy spacer niż zazwyczaj. Wspominając historię Carla Loewe, któremu nie było dane zrobić kariery na miarę mojej, zastanawiałem się nad rolą przypadków i determinant w życiu każdego z nas. Jak zawsze w tym wątku nie doszedłem do żadnej konkluzji, która by mnie zadowalała…

Wracając, napotkałem, oczywiście i na pewno przypadkiem, niespodziewaną przeszkodę w dotarciu do swojego lokum. Na korytarzu przed pokojem Skriabina stało kilkanaście osób, które nie zmieściły się w pomieszczeniu, z którego dochodził ożywiony głos Aleksandra. Przystanąłem, nie chcąc się przeciskać i usłyszałem głos Skriabina:

Ludzie nie mogą oczekiwać od życia niczego oprócz tego, co sami mogą stworzyć dla siebie”.

Słyszałem, że Skriabin za życia testując swoją boskość, przemawiał do rybaków i bezskutecznie próbował chodzić po wodzie, ale skąd tu, gdzie wszystko jest już metafizyką takie zainteresowanie jego poglądami…?

Ktoś „przypadkowo” zrobił mi miejsce przy samych drzwiach, Phonak „przypadkowo” dostroił się do odległości od Skriabina no i zacząłem go słuchać, a on mówił jakby do Boga:

Powiem im, że nie powinni mieć w Tobie nadziei i nie powinni oczekiwać od życia niczego poza tym, co sami mogą stworzyć dla siebie. Dziękuję Ci za wszystkie okropne wydarzenia w moim życiu, pokazałeś mi moją nieskończoną siłę, moją nieograniczoną moc, moją niezwyciężoność, dałeś mi zwycięstwo”.

„Spodziewałem się objawień z Nieba, ale one nie przyszły. Tak więc świat jest wynikiem mojej działalności, mojego stworzenia, mojej wolnej woli”.

Zauważył mnie przy drzwiach, skłonił się lekko i kontynuował, kierując kolejne słowa jakby przypadkiem w moją stronę:

– Podjąłem walkę z tym, co ja uważam za przestarzałe postrzeganie Boga. „Uczucie religijne jest świadomością obecności Boskości w sobie…” lecz większość z nas jest związana swoją ignorancją własnej boskiej natury…

– Pragnąłem przełamać tę ludzką niewiedzę i postanowiłem uczynić to za pomocą muzyki. Komponując swój „Boski poemat” marzyłem, że każdy, kto tej symfonii posłucha, dotrze do swej prawdziwej tożsamości i zrozumie, że jest Bogiem, tak samo, jak ja i wszyscy inni… Marzyłem, że spowoduję ewolucję ludzkich dusz i doprowadzę do zjednoczenia ludzi i ich dusz z wszechogarniającym kosmosem…

– Szybko zauważyłem, że nie jest to takie proste i wymaga sporego intelektualnego i metafizycznego wysiłku słuchaczy, dlatego sam prosiłem przyszłych dyrygentów, aby próbę zrozumienia tej mojej symfonii rozpoczęli od „podejścia do niej jak do czystej muzyki”, wyłącznie muzyki. Prosiłem jednak, żeby chcąc osiągnąć w muzyce stan ekstazy „spoglądali prosto w oczy słońca…”!

– Nie każdemu słuchaczowi uda się osiągnąć tę boską ekstazę przynoszącą wolność, ale ja jestem całkowicie przekonany, że muzyka, że sztuka zdolne są oddziaływać nie tylko na duchowy wszechświat, ale także wpływać na wszechświat materialny. „Sztuka wywyższa ludzkość! Chwała sztuce, chwała na zawsze”!

– Stan, w jaki wprawia nas słuchanie tej muzyki, sprzyja przenosinom do innego świata. Pamiętam jak pięknie opisał to mój sąsiad – noblista Borys Pasternak, który pod wpływem mojej twórczości zafascynował się filozofią i teologią:

„Tak jak słońce i cień zmieniały się w lesie, a ptaki śpiewały, przelatując z jednej gałęzi na drugą, tak fragmenty »Boskiego poematu«, który powstawał przy fortepianie w sąsiedniej daczy, leciały i toczyły się w powietrzu. O Boże, jaka to była muzyka! Symfonia raz po raz rozbijała się i rozpadała, jak miasto pod ostrzałem artyleryjskim, a potem budowała się i wyrastała z wraku i ruin. Była pełna esencji wyrzeźbionej do szaleństwa i tak nowa, jak las był nowy, pełen życia i oddechu świeżości”.

– Muzyka jest manifestacją mojej wiary we własną boskość, a w to, co napisałem w notatkach do „Boskiego poematu”, że „przedstawia on ewolucję ludzkiego ducha, który uwolniony od legend i tajemnic przeszłości…” „osiąga radosną afirmację wolności i jedności ze wszechświatem” wierzę całym sobą – Skriabin zwiesił głowę i zamilkł…

Wykład wyraźnie się zakończył, korytarz powoli pustoszał…

– Gratuluję przemowy – powiedziałem, zbliżając się do Aleksandra…

Bóg, który chce być chwalony, nie jest Bogiem” – odparł Skriabin z poważną miną, ale po oczach widać było, że moje gratulacje sprawiły mu radość…

INSPIRACJA WPISU: