– Najlepszy słuch spośród nas wszystkich miał chyba Händel – usłyszałem podczas pałaszowania deseru wieńczącego pyszny obiad i o mało co nie udławiłbym się ze zdziwienia, zaskoczenia i takiego bezwiednie kłującego w dumę uczucia zawodu.

W pierwszej chwili pomyślałem, że może dotyczy to schyłku życia Händla, gdy utrata wzroku musiała wyostrzyć mu słuch, ale dopiero kolejne usłyszane zdanie pozwoliło mi zrozumieć, że niepotrzebnie uniosłem się zawiedzioną dumą, że to nie o mnie tak mówiono.

Swoją drogą ciekawe, czy ktokolwiek z normalnie słyszących jest w stanie zrozumieć, w jaki sposób i jak precyzyjnie potrafi słyszeć muzykę czytaną z nut wykształcona muzycznie osoba, która utraciła słuch. Wątpię!

– Wystarczyło, że usłyszał o zwycięstwie księcia Cumberland nad Szkotami, a już za chwilę miał gotowe oratorium gloryfikujące zwycięzcę. Na tym słuchu zarobił kilka tysięcy funtów. To był wówczas spory majątek – usłyszałem Schumanna, który mówiąc te słowa do Mendelssohna, przeciskał się w pobliżu pomiędzy stolikami stołówki, starając się jednocześnie ustawiać tak, bym widział jedynie jego plecy wraz z ich zakończeniem. Chyba wciąż jest na mnie zły!

Próbowałem przypomnieć sobie wszystkie oratoria Händla, ale nie znalazłem wśród nich żadnego, które dotyczyłoby próby odzyskania władzy w Szkocji przez księcia Karola Edwarda Stuarta, pokonanego w krwawej bitwie pod Culloden przez Wilhelma Augusta, księcia Cumberland, który po tym bezwzględnie odniesionym triumfie uzyskał miano „rzeźnika z Culloden”. Żadne mi nie pasowało…

Okazało się, że sprawę załatwiła sama dedykacja do oratorium o żydowskim zwycięzcy, który ze szlachetnych pobudek obrony wiary, zachowania tradycji ojców, wspólnotowych wartości i narodowej tożsamości podjął walkę z próbującymi odebrać to wszystko syryjskimi najeźdźcami. Bohaterem tym jest Juda Machabeusz, a dedykacja brzmiąca: „Słaby portret prawdziwie mądrego, walecznego i cnotliwego wodza” utożsamiła z nim księcia Cumberland.

Zabieg powiódł się na tyle, że rok później Händel dla podtrzymania efektu uzupełnił „Judę Machabeusza” o hymn „Spójrz, nadchodzi Bohater Podboju” napisany do zupełnie innego oratorium („Joshua”), tylko dlatego, że opisując przybycie zwycięskiego wodza, hymn ten idealnie wpisywał się w narrację o księciu Cumberland.

Hymn stał się tak popularny w Anglii, że przez wiele lat obowiązkowo grano go podczas uroczystości otwierania wszystkich nowych linii kolejowych. Do dziś grywany jest zresztą co roku na brytyjskich Promsach, radując rozkochanych w chórach mieszkańców królestwa, oczywiście poza Szkotami, którym przypomina porażkę, a nie zwycięstwo.

Ponieważ przekonany jestem od dawna, że nikt nie opanował zaprzęgania fabularyzowanej historii do kształtowania teraźniejszości skuteczniej i cyniczniej niż Żydzi, postanowiłem przyjrzeć się bliżej Judzie Machabeuszowi, będącemu, jak się okazało, wzorcem zachowań dla wielu zwolenników „rzeźnika z Culloden”, co skrzętnie wykorzystał Händel.

Judzie Machabeuszowi przyszło żyć w epoce podboju Palestyny przez Syryjczyków. Dopóki władzę nad Jerozolimą sprawował helleński władca Antioch III panujący od Morza Śródziemnego aż po Indus, Żydzi nie byli poddawani w zasadzie żadnym przymusom. Zmieniło się to diametralnie, gdy doszedł do władzy Antioch IV Epifanes, który postanowił narzucić wszystkim swoim poddanym religię i kulturę hellenistyczną.

Wszystkie żydowskie obrzędy zostały zakazane, dokonywanie obrzezania i święcenie szabatu karano śmiercią, budowano ołtarze dla greckich bogów, Świątynię Jerozolimską splądrowano, zbezczeszczono, sprofanowano i skażono poprzez złożenie na jej ołtarzu ofiary ze świni. Tego Żydzi nie mogli pozostawić bez odpowiedzi. Pierwszy do buntu wezwał kapłan Mattatias Hasmoneusz, który własnoręcznie zabił Żyda chcącego w Świątyni złożyć ofiarę Zeusowi, a z pomocą swoich synów pozbawił również życia wysłanników Antiocha.

Wieść o czynie Mattatiasa rozeszła się po całym kraju lotem błyskawicy. Do ukrywającego się na skalistej Pustyni Judzkiej buntownika dołączały setki rodzin, chcących trwać przy swej wierze. Z czasem było ich na tyle dużo, że można było utworzyć z nich oddział partyzancki, a niedługo potem regularną armię.

Po śmierci Mattatiasa przywództwo zbuntowanych i już zorganizowanych w swym oporze Żydów przejął niejako w spadku najbardziej charyzmatyczny i najbardziej krasomówczy z jego pięciu synów – Juda. To jemu późniejsze wieki nadały przydomek Machabeusz od słowa „makkaba” – wódz.

Kolejne zwycięstwa nad przeważającymi liczebnie wojskami syryjskimi w bitwach pod Nahal el-Haramiah, Beit Horon i Emaus zawsze miały ten sam scenariusz, w którym walkę poprzedzały długie motywacyjne przemowy Judy, a kończyły dziękczynne modlitwy do Jahwe, którego „boskie interwencje” przesądzały o zwycięstwie mniej licznych, ale za to bogobojnych Żydów.

Na fali sukcesów Judy i jego armii udaje się Żydom wkroczyć do zdobytej częściowo Jerozolimy, co pozwoliło oczyścić i ponownie poświęcić Świątynię, z odnotowaniem cudu, gdy jednodniowy zapas oliwy do palenia w menorze wystarczył na pełne osiem dni, co do dnia dzisiejszego wspominane jest w Święcie Świateł (Chanuka).

Zwycięstwa Judy, odzyskanie i ponowna konsekracja Świątyni Jerozolimskiej oraz oczywiście zaistniałe cuda przyciągnęły do wojska nowych żołnierzy, a ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia, każdy z braci Judy dostał własną armię, które ruszyły do sąsiednich państw, by odbijać Żydów znajdujących się tam w niewoli. Siłę wojsk Judy docenił nawet Rzym, który na złość syryjskim Seleucydom uznał niepodległość Judei.

Zbratanie się z Rzymem tylko rozwścieczyło nowego władcę Seleucydów Demetriusza, który miał z Rzymem swoje porachunki. Jego ojciec wysłał go w dzieciństwie do Rzymu jako zakładnika i dopiero ucieczka po latach pozwoliła mu na odzyskanie prawowitego tronu z rąk Antiocha V Eupatora.

W ramach porządków w swoim królestwie rozprawił się najpierw z Timarchosem z Miletu, który ogłosił się królem Babilonii i Medii, a następnie postanowił zakończyć powstanie Judy Machabeusza w Judei. Wysłana pod dowództwem Bakchidesa armia 20 000 pieszych i 2 000 konnych rozbija wojska Żydów w bitwie pod Elasą.

W tej bitwie nie pomógł nawet krasomówczy dar Judy. Spośród 3 000 jego żołnierzy większość uciekła na wieść o potężnej liczebnej przewadze wroga i do walki u boku Judy stanął niecały tysiąc desperatów. Bitwa kończy się klęską Żydów i śmiercią Judy.

Nie wiem, czym zawinił tym razem Juda, że nie doszło do kolejnej „boskiej interwencji”. Nie wspominają o tym obie deuterokanoniczne starotestamentowe Księgi Machabejskie. Nie opisuje tego również Józef Flawiusz w „Dawnych dziejach Izraela”, choć właśnie on mógł mieć informacje prawie z pierwszej ręki, pochodząc w prostej linii od brata Judy – Jonatana.

Może w komforcie uzyskanej władzy poszły w zapomnienie cechy, które kiedyś były najważniejsze? Dbano o narodowy charakter armii, do której nie przyjmowano najemników. Żołnierzy obowiązywało Prawo biblijne, które zakazywało wprawdzie brania łupów, ale pozwalało na powroty do domów wszystkim posiadającym winnice, bojaźliwym lub budującym domy.

Może o porażce i odwróceniu się od Żydów ich dotychczasowego Obrońcy zadecydowała decyzja o prowadzeniu wojen także w szabat? Może gniew za przyjmowanie najemników, byleby tylko powiększyć liczebność wojska? Może chciwość żołnierzy niepotrafiących powstrzymać się przed zagarnianiem łupów? A może to, że początkowo najważniejsze względy religijne ustąpiły miejsca coraz wyraźniej dominującym politycznym ideom? A może wreszcie to, że z powodu polityki Żydzi zaczęli zabijać Żydów, eliminując zwolenników hellenizacji?

Jakakolwiek by nie była przyczyna porażki Judy, bracia Machabeusze władzy nie oddali jeszcze długo. Jonatan i Szymon, wygrywając kilka kolejnych bitew, doprowadzają do uzyskania niepodległości i zachowania wolności swojego wyznania. Czy porażka Judy była niezbędnym warunkiem tego planu, wymuszając ponowne, choć dosyć krótkotrwałe, wielbienie Jahwe w świątyniach? Tego nie wiem! Wiem jednak na pewno, że potomkowie Szymona rządzili aż do czasów Heroda.

Utrwalić ich pamięć w tradycji należało jako tych, którym nawet w bitwach sprzyjał sam Pan. Dlatego też pogląd z I Księgi Machabejskiej, że śmierć Judy i jego żołnierzy to skutek gniewu Boga zastąpiono w II Księdze narracją, że co prawda Bóg rzeczywiście wpadł w gniew, ale pokorna ofiara złożona przez Judę pozwoliła mu z łaskawości Pana na odnoszenie zwycięstw. Przez czas wystarczający, by zobaczyć i docenić znaczenie Pańskiej łaski.

To niby ten sam Stary Testament, a różnica w ocenie dokonań Judy Machabeusza dość jednak istotna. Może więc i inne apologizujące go teksty nie do końca są taką krystaliczną prawdą? Może to samo dotyczy zresztą i księcia Cumberland?

Jakby nie było, to biblijny temat użyty dla bieżącej brytyjskiej polityki okazał się znakomitym posunięciem. Co najmniej 54 wykonania oratorium tylko za życia Händla (przez 12 lat) przyniosły mu ogromny prestiż i spory majątek. Warto mieć dobry słuch!

INSPIRACJA WPISU: