Gdy w piątkowy wieczór Johann Sebastian zaprosił mnie do siebie, absolutnie nie spodziewałem się, że czeka mnie jedno z najtrudniejszych wyzwań, a tymczasem Bach przygotował nam do wspólnego odsłuchu kilkadziesiąt wykonań trzygodzinnej „Pasji według Mateusza”.

Kilkanaście z nich wysłuchaliśmy w całości, kilka nawet kilkakrotnie, a na dodatek podczas każdej przerwy Bach zanudzał mnie szczegółowymi informacjami o pasyjnej treści ewangelii Mateusza oraz o dogmatach Lutra, jakby zakładał, że są mi one obce. Nie wyprowadzałem go z błędu…

Zaimponowało mi, że posiadał w swojej bibliotece kilkanaście tomów pism Lutra i kilkadziesiąt wolumenów autorstwa innych ortodoksyjnych teologów luterańskich, ale mimo tego nie dałem się wciągnąć w teologiczne dysputy. Interesowała mnie przede wszystkim muzyka.

Długo nie mogłem się jednak skupić na „wielkiej Męce”, bo wciąż wracałem myślą do zdania, które Bach szepnął mi wprost do Phonaka:

– Tylko nie zabieraj ze sobą Mendelssohna!

Czyżbym się przesłyszał?

Wydawało mi się, że mój mistrz ma duży dług wdzięczności u Felixa po tym, jak jego pierwsze od śmierci Johanna Sebastiana wystawienie Pasji, spowodowało ekspansywny renesans zainteresowania muzyką Bacha. Widocznie jednak nie wszystko rozumiem…

Dopiero dzisiaj odważyłem się przerwać kolejny wywód Bacha o tezach Lutra i zapytałem z lekkim niepokojem w głosie:

– Czemu nie chciałeś, by dołączył do nas Felix? Przecież on…

Gwałtowność reakcji Johanna Sebastiana zdumiała mnie niepomiernie. Stałem z wybałuszonymi oczyma i z otwartymi ustami, i nie dowierzałem własnym uszom wspomaganym przez Phonaka:

– A wiesz, co on zrobił z mojej Pasji. Pielęgnowałem każde słowo z ewangelii, a on…. Czy wiesz, że podczas pierwszego wykonania u św. Tomasza nie odczytywano podczas liturgii ewangelicznych tekstów, bo zastępowała je moja muzyka? Każda nuta odpowiadała w najdrobniejszych szczegółach obrazom ostatniej wieczerzy, modlitwy na Górze Oliwnej, zdrady Judasza, pojmania Jezusa, Jego ukrzyżowania i śmierci oraz złożenia ciała w grobie.

– Moja muzyka stała się Ewangelią…!

– … a on usunął kilkadziesiąt arii, chorałów i recytatywów, i wystawił kadłubkową wersję mojej muzycznej wizji męki Pańskiej. Okaleczył mnie straszliwie. Wybaczam mu tylko dlatego, że miał wtedy dopiero 20 lat i może nie przykładał takiego znaczenia do religijnej wymowy mojej muzyki jak ja sam, zaczytany w Lutrze…

– Czy wiesz, że tak wiernie starałem się oddać ewangeliczny opis, że nawet łzy Piotra proszącego o wybaczenie za to, że po trzykroć wyparł się Jezusa, kapią u mnie z partytury w „Erbarme dich”…

– Na pewno nie miał złych intencji – zupełnie niespodziewanie sam dla siebie wziąłem Felixa w obronę.

– Jego zasługi też nie są aż tak wielkie, jak sam próbuje je przedstawiać – Bach nie odpuszczał.

– Urodził się w bogatej rodzinie od wielu lat wielbiącej mnie i moich synów. Ciotka Feliksa ze strony matki wyszła za mąż za Daniela Itziga, zwanego „Żydem królewskim”, bo był bankierem pruskich królów Fryderyka Wielkiego i Fryderyka Wilhelma II, a jednocześnie mecenasem sztuki kolekcjonującym muzykę mojej rodziny.

– Ciotka Sarah była zresztą uczennicą Wilhelma Friedemanna i zamawiała u niego kompozycje, podobnie jak u drugiego z moich synów Carla Philippa Emanuela, z racji tych znajomości gromadząc bogatą kolekcję muzycznych rękopisów członków naszego klanu.

– Również siostra ciotki Sary – Bella Salomon była aktywną wyznawczynią kultu Bachów, a jej nauczycielem był jeden z moich uczniów – Johann Philipp Kirnberger.

– W takim klimacie uwielbienia dla mnie kształtował się muzyczny kręgosłup młodego Mendelssohna. Gdy babcia Bella przekazała mu w świątecznym prezencie kopię „Pasji według św. Mateusza”, wystawienie tego oratorium stało się obsesją młodego Felixa.

– Przygotowywał się do tego ponad pięć lat, ale sił, odwagi i możliwości starczyło mu tylko na niewiele ponad godzinną okrojoną wersję…

– Jesteś dla niego zbyt okrutny. Zrobił coś, co nie udało się jego doświadczonemu nauczycielowi Carlowi Friedrichowi Zelterowi, ówczesnemu dyrektorowi muzycznemu Singakademie, której ciotka Sarah podarowała wiele twoich rękopisów. Doceń to!

– Ściągnął na premierę samego króla, a także Paganiniego, Hegla, Heinego…

– Po jego występie Goethe napisał o całym wydarzeniu, że „usłyszał z daleka ryk morza”. Dzięki Felixowi powróciłeś na wysokiej fali! Doceń to!

INSPIRACJA WPISU: