Zupełnie niespodziewanie zaczepił mnie dzisiaj Berlioz. Widujemy się dosyć często, przywołuję w kronice jego opinie, ale jak dotąd nie było okazji do dłuższej bezpośredniej rozmowy.

– Gdybyś mistrzu chciał, mógłbym ci opowiedzieć o dalszych losach Kleopatry i jej dzieci?

Zaintrygował mnie niezmiernie, ale musiałem się trzymać swojego harmonogramu wpisów, więc odpowiedziałem mu, że wolałbym porozmawiać o jego „Symfonii Fantastycznej”, co zgoła nieoczekiwanie mocno Hectora poirytowało:

– Wiedziałem, że tak będzie. Jesteś jak wszyscy — odburknął, odwrócił się i udawał, że odchodzi, ale wyraźnie jednak wyczekiwał z nadzieją, że go zatrzymam…

– Nie rozumiem cię, chciałem być miły — powiedziałem łagodnym tonem…

– Jak większość, ale ja mam dość rozmów o „Fantastycznej” – przerwał mi bezpardonowo…

Zamilkłem…

Berlioz odwrócił się ku mnie i co chwilę spoglądał na mnie wyczekująco, ale ja konsekwentnie milczałem. W końcu nie wytrzymał:

– Wszyscy ją tutaj znają, każdy mi gratuluje, kilkudziesięciu wybitnych dyrygentów pięknie ją zagrało i każdy oczekuje moich rekomendacji i pochwał. Mam tego dość…

– To piękna muzyka, nie powinieneś się dziwić — odezwałem się wreszcie.

– Wiem, wiem…, mnie jednak przypomina moją romantyczną naiwność. Nie wszyscy wiedzą o mojej wielkiej miłości do Szekspira, stąd też bierze się zresztą moje zainteresowanie Kleopatrą i Juliuszem Cezarem. Gdy więc przyjechała do Paryża Irlandka Harriet Smithson, która w Londynie grywała Julię, Ofelię i Desdemonę, zakochałem się w niej bez pamięci.

Oryginalny tekst Szekspira pieścił moje zmysły i bardziej pokochałem aktorkę niż kobietę. Tak mnie wzięło, że postanowiłem tę sztukę zdobyć swoją sztuką. Skomponowałem „Fantastyczną”, a jeszcze przed premierą opublikowałem w paryskim „Le Figaro” program symfonii, jasno dając do zrozumienia, że nieszczęśliwie zakochany artysta przedstawiony w symfonii to ja sam:

I część. Marzenia, namiętności. Autor przyjmuje, że młody muzyk w owym stanie duszy, który słynny pisarz Chateaubriand określa tak trafnie jako «fale namiętności», spostrzega po raz pierwszy kobietę, łączącą w sobie wszystkie uroki wyśnione w marzeniach o idealnej istocie. Zakochuje się do szaleństwa. Kaprys losu sprawia, że obraz ukochanej ukazuje mu się wraz z muzyczną myślą, taką idee fixe. Oto powód nieustannego powracania melodii rozpoczynającej pierwsze Allegro.

II część. Bal. Artysta, otoczony gwarem zabawy, podziwia wspaniałości natury. Ale wszędzie ściga go obraz ukochanej i odbiera mu spokój.

III część. Scena na wsi. Wieczorem na wsi słyszy z oddali głosy dwóch pasterzy. Okolica, poszum drzew, złudne nadzieje wzajemnej miłości – wszystko splata się razem, dając jego sercu nadzwyczajny spokój, a myśl kierując ku radości. Spodziewa się, że wkrótce nie będzie już sam. Ale jeśli umiłowana go zawiedzie? Nadzieję i lęk, radosne oczekiwanie i posępne przeczucia wyraża Adagio.

IV część. Marsz na stracenie. Ponieważ artysta przekonał się, że ta, którą uwielbia, nie odwzajemnia jego miłości, nie potrafi go zrozumieć, a nawet jest go niegodna, truje się, zażywając opium. Zbyt słaba dawka narkotyku nie zabija go, lecz pogrąża w ciężkim śnie. Artysta śni, że zamordował ukochaną i został skazany na śmierć. Prowadzony jest na miejsce stracenia, stając się świadkiem własnej egzekucji.

V część. Sabat czarownic. Młody muzyk widzi się pośród zgrai dziwnych postaci, które zebrały się na jego pogrzebie. Wybranka serca także przybywa na ten sabat, witana okrzykami radości. Rozpoczyna się ceremonia”.

Hektor zamilkł, jakby się zastanawiał, ile szczegółów ze swego życia może mi opowiedzieć, a gdy się wreszcie odezwał, zaczął mówić szybko, jakby chciał poprzez słowa pozbyć się swoich myśli:

– Wynająłem nawet mieszkanie blisko niej, aby widzieć, jak wraca z teatru i kiedy zasypia, ale ona ignorowała mnie całkowicie. Dopiero kiedy dwa lata później dotarło do niej, że to właśnie jej poświęcona jest moja „Fantastyczna”, przysłała mi liścik z gratulacjami i zaproszeniem na pokoje, a potem i do sypialni. Rok później się pobraliśmy…

– To wspaniale, Hectorze — powiedziałem, a on spojrzał na mnie jak piesek proszący o pogłaskanie.

– Nie powiedziałem jej i nigdy się nie dowiedziała, że już rok po napisaniu „Fantastycznej” stworzyłem „Lélio, czyli powrót do życia” i łatwo zapomniałem o irlandzkiej aktorce, a nowy utwór dotyczył już Marie Moke, która zerwała zaręczyny ze mną, co sprawiło, że bliski byłem popełnienia samobójstwa. Miłość do Harriet była już tylko wspomnieniem, ale przyznać muszę, że piękna to ona była niesamowicie, więc…

Małżeństwo z wdzięczną Harriet, która już widziała się jako moja muza, było burzliwe jak u Szekspira, z tym że Julią to ona była dość krótko, a i ja rozczarowany kobietą inną niż ta błyszcząca na scenie, szybko pocieszyłem się romansem ze śpiewaczką Opery Paryskiej Marie Recio…

– Jak więc widzisz mistrzu, moje skojarzenia z „Fantastyczną” wcale nie są takie miłe…

Spojrzałem na niego ze zrozumieniem, uśmiechnąłem się, jak umiałem i powiedziałem:

– Teraz rozumiem… To co z tą Kleopatrą?

Berliozowi rozbłysły oczy, wziął mnie pod rękę i ruszyliśmy na powolny spacer, a on długo opowiadał mi, jak to Kleopatra przyjechała z synem do Rzymu, jak uciekała do Egiptu po zabójstwie Cezara, jak oczarowała potem Marka Antoniusza, rodząc mu troje dzieci, i jak po kilku latach, aby chronić ich życie, próbowała tej samej metody z Oktawianem…

Czas zrobił jednak swoje. Kleopatra miała wówczas 39 lat i jej czar nie działał już tak mocno. Odrzucona bardziej jako kobieta niż jako władczyni, wybiera dumną samobójczą śmierć niż stanie się jedną z niewolnic Oktawiana.

– Wiesz mistrzu, że ja rok przed napisaniem „Fantastycznej” stworzyłem muzykę obrazującą „Śmierć Kleopatry”. Szkoda, że tak niewielu o tym moim utworze mówi, a ja do dziś płaczę, gdy oczyma wyobraźni widzę osamotnioną i poniżoną Kleopatrę tulącą do piersi jadowitego węża…

INSPIRACJA WPISU: