Aż mnie korciło, żeby iść razem z nimi…

Usłyszałem rozmowę Mendelssohna z Berliozem, planujących wieczorną wizytę u Chopina i z trudem powstrzymałem się, aby nie zaproponować im swojego towarzystwa. Uznałem jednak, że byłbym jak trzecie koło u dwukółki.

Felix i Hektor przyjaźnili się z Fryderykiem i wraz z Lisztem i Ferdinandem Hillerem stanowili wspierającą się wzajemnie elitę paryskich kompozytorów. Narodowość nie miała żadnego znaczenia…

Wspólne wycieczki na Montmartre, wypady na wieś do Berlioza, spotkania na koncertach, jak w Akwizgranie, gdzie wykonywano moją „Dziewiątą”, wyprawa do Lipska na spotkanie z Schumannem i jego Clarą, czy też pobyt w Düsseldorfie na wieczorze muzycznym u Friedricha Wilhelma Schadowa sprawiły, że Chopin poczuł się w Paryżu jak w drugim domu.

Wciąż dawał niezliczone dowody tęsknoty za rodziną i za ojczyzną, ale w jego listach pojawiło się również niedające się już ukryć zadowolenie, że został doceniony i uznany:

„…rozerwany jestem na wszystkie strony. Wszedłem w pierwsze towarzystwa, siedzę między ambasadorami, książętami, ministrami; a nawet nie wiem jakim cudem, bom się sam nie piął. Dla mnie jest to dziś rzecz najpotrzebniejsza, bo stamtąd niby dobry gust pochodzi; zaraz masz większy talent, jeżeli cię w ambasadzie angielskiej czy austriackiej słyszano, zaraz lepiej grasz, jeżeli cię księżna Vaudemont protegowała”.

I choć szybko się zmitygował, pisząc na zakończenie listu, że „aż mi wstyd tylu banialuk, com napisał; pochwaliłem się jak dziecko…”, to przyznać muszę, że miał prawo do dumy, słysząc wokół siebie same komplementy:

Chopin jest obecnie pierwszym z fortepianistów” (Mendelssohn).

Tak nikt nigdy klawiszów nie dotykał, w tak niezliczonych odcieniach i modyfikacjach nikt nigdy nie wydobywał dźwięków” (Fuller).

Jego gra jest przepełniona tysiącem niuansów ruchu, których tylko on ma tajemnicę, niemożliwą do przekazania instrukcją.…” (Berlioz).

Nikt nigdy nie był w stanie odtworzyć jego dzieł tak, jak brzmiały pod jego magicznymi palcami” (Hallé).

Od tamtej pory nie słyszano niczego, co by choć trochę przypominało jego grę. Instrument, na którym grał, istniał tylko pod palcami Chopina” (Mathias).

To profanacja, aby grać jego kompozycje. Nikt inny ich nie rozumie” (księżna Anna Szeremietiew).

Gra zupełnie tak, jak komponuje, to znaczy na swój jedyny sposób” (Schumann).

Jego gra na fortepianie ma w sobie coś tak wyłącznie jemu właściwego, a jednocześnie jest tak mistrzowska, że śmiało można go nazwać wirtuozem całkowicie doskonałym” (Mendelssohn).

„Zdrów i silny, wszystkim Francuzkom głowy zawraca, a w mężczyznach zazdrość wzbudza. Tęsknota tylko do kraju niekiedy go trawi” (Antoni Orłowski).

Żadna inna muzyka nie przypominała Chopinowi ojczyzny bardziej niż mazurki, mazury i spokrewnione z nimi oberki i kujawiaki. Obdarowywał nimi rodzinę i przyjaciół, grywał na swoich koncertach, a po powrocie do domu towarzyszyły mu w samotności: „Mój fortepian nie słyszał, tylko mazury”.

Mazurki miały przede wszystkim nieść radość i skłaniać do tańca. Z okazji ślubu swojej siostry Ludwiki z Józefem Kalasantym Jędrzejewiczem przesyła im „poloneza i mazura, żebyście skakali i prawdziwie się weselili, bo Wasze dusze mogą się cieszyć”. Taneczną radością mazurów zarażał obcokrajowców, pokazując im Polskę radosną i szczęśliwą. Nawet Liszta zachęcał do tańca przy mazurkach…

Porażka Powstania Listopadowego, tak dramatycznie przeżyta przez Chopina, sprawiła, że Paryż zapełnił się uchodźcami z Polski. Mazurki były dla nich nie tylko pociechą, ale i wspomnieniem. Zwłaszcza jeden, choć nie Chopin go napisał…

W 1834 roku podczas pobytu w Dreźnie u rodziny Wodzińskich Chopin zagrał „Mazurka Dąbrowskiego” i liczne improwizacje na jego temat. „Jeszcze Polska nie zginęła”…, choć Wodzińscy za karę musieli opuścić Drezno, a wszystkich uczestników spotkania wezwano do rosyjskiej ambasady na dyscyplinujące rozmowy.

Ten mazurek, którego tak pokochali Legioniści Polscy we Włoszech, stał się z czasem hymnem Polski, ale już wtedy symbolizował miłość do ojczyzny. Nie tylko Chopin tak odbierał tę muzykę. Gdy do Paryża przyjechał poeta Adam Mickiewicz, to w pierwszej księdze swojej epopei „Pan Tadeusz”, która uczyniła z niego narodowego wieszcza, w niezwykle emocjonalny sposób przywołał właśnie tego mazurka:

Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza,
Że gościnna, i wszystkich w gościnę zaprasza.
Właśnie dwukonną bryką wjechał młody panek
I obiegłszy dziedziniec, zawrócił przed ganek.
Wysiadł z powozu; konie porzucone same,
Szczypiąc trawę, ciągnęły powoli pod bramę.
We dworze pusto: bo drzwi od ganku zamknięto
Zaszczepkami i kołkiem zaszczepki przetknięto.
Podróżny do folwarku nie biegł sług zapytać,
Odemknął, wbiegł do domu, pragnął go powitać.
Dawno domu nie widział, bo w dalekim mieście
Kończył nauki, końca doczekał nareszcie.
Wbiega i okiem chciwie ściany starodawne
Ogląda czule, jako swe znajome dawne.
Też same widzi sprzęty, też same obicia,
Z którymi się zabawiać lubił od powicia,
Lecz mniej wielkie, mniej piękne niż się dawniej zdały.
I też same portrety na ścianach wisiały:
Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie
Siedzi Rejtan, żałośny po wolności stracie;
W ręku trzyma nóż ostrzem zwrócony do łona,
A przed nim leży Fedon i Żywot Katona.
Dalej Jasiński, młodzian piękny i posępny;
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny:
Stoją na szańcach Pragi, na stosach Moskali,
Siekąc wrogów, a Praga już się wkoło pali.
Nawet stary stojący zegar kurantowy
W drewnianej szafie poznał, u wniścia alkowy;
I z dziecinną radością pociągnął za sznurek,
By stary Dąbrowskiego usłyszeć mazurek
”.

Mickiewicz pobudzał swoją poezją tęsknotę u Chopina, a każdy koncert Fryderyka z mazurkami i polonezami mógł nieść natchnienie Mickiewiczowi. Czy można wątpić w to wzajemne oddziaływanie muzyki i poezji na ludzi tak niezwykle wrażliwych?

Do empatii okazanej rozdartemu na zabory narodowi zdolni byli zresztą nie tylko Polacy. Gdy kilkunastoletni Richard Wagner zobaczył przechodzące przez jego rodzinny Lipsk resztki rozbitej powstańczej armii polskiej, postanowił dać wyraz swojej solidarności z Polską, pisząc uwerturę „Polonia”, w której zawarł temat z… Mazurka Dąbrowskiego.

Wielka szkoda, że tej empatii i solidarności ze zniewolonym krajem nie potrafiły okazać również całe państwa, w tym niedawni sojusznicy…

INSPIRACJA WPISU: