Chyba trafiłem w sedno z tym, że ci kompozytorzy, którzy urodzili się w czasach Schoenberga, nie mieli łatwych wyborów.

Z jednej strony wielu z nich wychowywało się na muzyce romantyzmu i drzemiące w nich romantyczne dusze aż rwały się do pięknych melodii zapisanych w powszechnie akceptowanych tonacjach.

Z drugiej strony wytworzona moda popularności modernizmu sprawiała, że wielu z nich było wręcz zmuszonych do poszukiwania nowocześnie „nienudnych” form kompozycji. Jeśli zaś nie znajdywali własnych, to normalne stawało się przyjmowanie trendów już upowszechnionych.

Nie wiem, jak komponowałby Anton Webern, gdyby nie to, że trafił na 4-letnią naukę w ręce modernistycznego aż do bólu Schoenberga. Wszystko wskazuje na to, że Webern zawsze w głębi duszy pozostawał romantykiem. Nie potrafił odrzucić dodekafonii Schoenberga, ale przynajmniej starał się nadać jej własny indywidualny sznyt, spoza którego wychylał się czasami intelektualny liryk i romantyk.

Tak się porobiło, że oprócz Schoenberga to właśnie Webern i jego kolega Berg stali się największymi drogowskazami modernistycznej muzyki. Nie jestem pewien, czy w przypadku Antona nie działo się to wbrew jego woli i oczekiwaniom.

Webern stał się prekursorem minimalizmu w muzyce nie tylko jeśli chodzi o technikę kompozycji, ale również i o podejście do własnej sztuki. Tak jak Schoenberg — jego mistrz, nauczyciel, a później i przyjaciel — wykorzystywał matematykę w tworzeniu muzyki do tego stopnia konsekwentnie i precyzyjnie, że nazwano go nawet „szalonym naukowcem muzyki”. On, romantyk z urodzenia…

W przeciwieństwie do Schoenberga Webern nigdy nie zrezygnował z emocjonalnego podejścia do komponowanej muzyki i stał się mistrzem w wyrażaniu intensywnych emocji w minimalistyczny sposób. Wszystkie jego utwory są krótkie. Najdłuższy trwa około 13 minut, a najkrótszy tylko 20 sekund i składa się zaledwie z siedmiu taktów, w których i tak zdołał wyrazić naprawdę niezwykłe bogactwo ekspresji muzycznej.

W jednym z króciutkich utworów poświęconych Albanowi Bergowi, chyba było to „6 Bagatel na kwartet smyczkowy”, Webern dopisał łacińskie motto: „Non multa, sed multum” oznaczające „Mniej ilości, więcej jakości”. Zgodnie z tą maksymą cały zatwierdzony przez niego dorobek składa się jedynie z 31 krótkich kompozycji, których łączny czas trwania nieznacznie przekracza trzy godziny.

Te skromne miniaturki muzyczne Schoenberg porównał do „powieści w jednym geście, radości w oddechu” a Strawiński nazwał je „olśniewającymi klejnotami o wielkiej wytrzymałości i przenikliwym blasku” i rzeczywiście trudno sobie dziś wyobrazić jakąkolwiek muzyczną kolekcję bez tych błyskotliwych perełek.

Pierwszym utworem uznanym przez Weberna za godny pokazania światu jest „Passacaglia”, będąca pracą dyplomową pisaną na koniec nauki u Schoenberga. Pomimo tego, że Webern starał się trzymać swoich muzycznych korzeni i za bazę kompozycji przyjął siedemnastowieczną formę wariacji z powtarzającą się linią basu, to dzieło to zwiastuje wielkie rozwojowe możliwości Antona, choć nie wyznacza jednocześnie kierunku, w którym później pod wpływem czasów podążył.

Komentując „Passacaglię” Weberna Danielle Gatti napisał: „W tym utworze liryzm jest wyraźnie rozpoznawalny, w jego późniejszych pracach widoczny jest oszczędniej, ale zawsze obecny; jako małe muzyczne prezenty”.

Rzeczywiście, z perspektywy późniejszych kompozycji można powiedzieć, że „Passacaglia” jest pożegnaniem Weberna z łatwo rozpoznawalnym światem późnego romantyzmu. Być może na ten pożegnalny ton romantyka wpłynął fakt, że poświęcił to dzieło swojej zmarłej dwa lata wcześniej matce…

INSPIRACJA WPISU: