Gdy tylko spostrzegłem zmierzających dziarskimi krokami w moją stronę Johanna Sebastiana i Händla, byłem całkowicie pewien, że będę musiał za chwilę wysłuchać wymówkowych peror za umieszczenie w kronice muzyki komponowanej z zamysłem i rozmysłem na potrzeby uprzyjemniania oglądania filmów.

Trochę się spiąłem w sobie i na szybko próbowałem wymyślić jakąś linię obrony, ale tracę chyba powoli rozeznanie w intencjach moich przyjaciół, bo znów zostałem zaskoczony:

– Obaj uznaliśmy zgodnie, że powinniśmy cię wesprzeć w apelu o pokój – odezwał się Georg Friedrich, a Bach kiwał głową, choć nie jestem pewien, czy potwierdzał słowa Händla, czy też słuchał w myślach jakiejś muzyki, wykiwując przy tym jej rytm.

– Mszy żadnej nie napisałem, więc Bachowi będzie łatwiej, bo jego „Wielka” kończy się modlitwą „Dona nobis pacem”, ale ja też mam się czym pochwalić – Händel uśmiechnął się do swoich myśli lub wspomnień i kontynuował:

– Jak słusznie spostrzegłeś, chyba nawet trochę złośliwie, ja rzeczywiście potrafiłem ustawić się w życiu – znów się uśmiechnął.

– Byłem pod ręką, gdy pojawiała się jakakolwiek potrzeba. Jeśli pamiętasz przesłanki powstania „Judy Machabeusza”, to wyobraź sobie, że konsekwencje wewnątrzbrytyjskich sporów sprawiły po kilkunastu miesiącach, że znów dostałem zlecenie.

– Próby odzyskania władzy w Szkocji przez księcia Karola Edwarda Stuarta, zwanego Bonnie Prince Charlie, prawnuka króla Polski Jana III Sobieskiego, zmusiły Anglików do wycofania znacznych sił z kontynentalnej Europy, co znacznie pomniejszyło wojskową i negocjacyjną siłę Brytyjczyków w wojnie o sukcesję austriacką, toczonej między europejskimi mocarstwami.

Wojna rozpętała się po śmiertelnym zatruciu się grzybami przez Karola VI Habsburga, który był Świętym Cesarzem Rzymskim, arcyksięciem Austrii, królem Czech oraz królem Węgier. Śmierć Karola VI wykorzystał król Prus, Fryderyk II Wielki, którego armia bez wypowiedzenia wojny wkroczyła na Śląsk.

Jak szybko się okazało, zakusy na pozbawione chwilowo władcy austriackie terytoria podjęły również Francja, Hiszpania i Bawaria, zawierając wymierzony przeciwko Austrii sojusz, do którego dołączyły później Prusy, Saksonia i Sardynia. Po stronie Austrii stanęły natomiast Anglia, Niderlandy, Hanower i Węgry.

W Europie budował się nowy ład polityczny, a głównym jego beneficjentem stały się Prusy, które zachowały bogaty Śląsk i Ziemię Kłodzką. Dotychczasowi liderzy Francja i Anglia postanowili zawrzeć traktat pokojowy, w ramach którego zamiast zagarniać do siebie, obdarowywali inne państwa wojennymi zdobyczami, próbując pozyskać w ten sposób przyszłych sojuszników.

We Francji i w Anglii traktat zawarty w Akwizgranie (po francusku Aix-la-Chapelle) stał się szeroko niepopularny i był poddawany ostrej krytyce z powodu braku jakichkolwiek znaczących korzyści wynikających z zaangażowania się w wojnę.

Co prawda w ramach uzgodnień Anglia odzyskała od Francuzów Madras w Indiach, ale musiała jednocześnie zgodzić się na oddanie im, po dwóch latach panowania, twierdzy Louisbourg na wyspie Cape Breton w północnoamerykańskiej Nowej Szkocji.

Traktat nie rozwiązał też żadnych kwestii dotyczących wojny handlowej pomiędzy Francją a Anglią na terenach Indii, Indii Zachodnich i Afryki. Anglii udało się jedynie uzyskać od Hiszpanii koncesję na monopolistyczny handel niewolnikami z kolonii w Ameryce Południowej, z czego i tak po czterech latach zrezygnowała za kwotę 100 000 funtów.

A mimo tego król Jerzy II Hanowerski i tak mógł być zadowolony. Traktat potwierdzał prawo dziedziczenia dynastii hanowerskiej zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w samym Hanowerze, a na dodatek Francuzi zobowiązali się, na prośbę Anglii, do zburzenia fortyfikacji Dunkierki oraz do wypędzenia ze swojego terytorium, goszczącego tam po porażce w Szkocji pretendenta do tronu Anglii – księcia Karola Edwarda Stuarta!

– Pozostało jeszcze tylko przedstawić społeczeństwu ten pokojowy traktat jako niebywały sukces. We Francji roli tej podjął się Jean-Philippe Rameau, pisząc operę dla pokoju „Naïs”, a w Anglii zlecenie dostałem ja – Händel promieniał wspomnieniami.

– Miałem uświetnić muzyką ceremonię wychwalającą podpisanie tego traktatu. Głównym wydarzeniem uroczystości miał być pokaz sztucznych ogni, zrealizowany w londyńskim Green Park z królewskim wręcz rozmachem.

– Z Paryża sprowadzony został Giovanni Niccolò Servandoni – włoski dekorator, architekt, projektant fajerwerków i, jak sam o sobie mówił, malarz scen. Servandoni wsławił się na wielu królewskich dworach budową urządzeń scenicznych ozdabiających weselne przyjęcia koronowanych nowożeńców. Większej sławy w Europie zatrudnić się nie dało.

– Włoch w pięć miesięcy zbudował na wprost pałacu Buckingham scenografię w kształcie świątyni wykonaną z drewna i płótna, wysoką na 35 metrów i długą na 125 metrów, pełną kolumn, łuków i alegorycznych rzeźb, czyniąc z tak przygotowanej „budowli” zakamuflowany stelaż do wystrzelenia przez włoskich pirotechników nadzorowanych przez samego komendanta arsenału królewskiego w Wollwich, kapitana Thomasa Desaguliers’a, 10 000 mniejszych i większych rakiet z ogniami sztucznymi.

– Na życzenie króla pokaz fajerwerków miał być połączony z muzyką w stylu wojskowym – same instrumenty dęte i bębny. Dla orkiestry wybudowano specjalny pawilon zdolny do pomieszczenia 26 obojów, 12 fagotów, 9 trąbek, 9 rogów, trzech par kotłów i licznych werbli.

– Przedsięwzięcie było tak spektakularne, że postanowiono na nim dodatkowo zarobić, organizując parę dni wcześniej publiczną odpłatną(!) próbę muzyczną w Vauxhall Gardens, co mocno mnie zezłościło, bo i ja miałem swoje finansowe plany.

– Nową muzykę napisaną na królewskie zlecenie chciałem przedstawić w swoim zaprzyjaźnionym szpitalu Foundling podczas kolejnej zbiórki funduszy na… hmm, powiedzmy, że… na cele różnorodne…

– Moje obawy okazały się słuszne, bo na próbę do Ogrodów Vauxhall przybyło około 8 000 słuchaczy, którzy mogliby być za chwilę moimi, to znaczy chciałem powiedzieć… szpitala darczyńcami. A tak nowa suita przestała być tajemnicą! Chętnych do jej usłyszenia było wtedy tak wielu, że podczas powrotu z koncertu odnotowano pierwszy korek uliczny w Londynie, trwający pełne trzy godziny, a działo się to w czasach, zanim na ulicach pojawiły się samochody…

– Sześć dni po próbie, 27 kwietnia 1749 roku wieczorem, w Green Park, odbyła się właściwa ceremonia wychwalająca pokojowy traktat z Akwizgranu. Najpierw zagrano moją uwerturę, co już wywołało ogromny aplauz wśród zgromadzonych. Chwilę potem 101 mosiężnych armat ustawionych wzdłuż Wzgórza Konstytucji rozpoczęło oddawanie salw ku chwale króla, a podczas ładowania armat grane były kolejne części mojej muzyki.

– Wszystko toczyło się sprawnie, a gdy już król i jego świta obejrzeli świątynię zbudowaną przez Servandoniego, rozpoczęły się fajerwerki. Spadł jednak deszcz i wiele z nich nie chciało odpalić, co wprowadziło sporą nerwowość wśród angielskich i włoskich pirotechników. Chwila nieuwagi sprawiła, że nastąpiła eksplozja i północna część drewniano-płóciennej konstrukcji zajęła się ogniem.

– Ratujący sytuację strażacy, chcąc powstrzymać rozprzestrzenianie się pożaru, podjęli decyzję o wyburzeniu części scenograficznej świątyni, co doprowadziło Servandoniego do rozpaczy tak wielkiej, że z odsłoniętym mieczem próbował bronić swego „dziecka”.

– Pożar ugaszono, krewkiego Włocha rozbrojono i aresztowano, a kolorowe fajerwerki rozjaśniały londyńskie niebo aż do trzeciej nad ranem, nie zważając nawet na śmierć dwóch obsługujących wyrzutnie żołnierzy i na poparzenia wśród widzów.

– Dramaturgia wydarzeń przyczyniła się do rozgłosu, który objął również moją muzykę. Mogłem liczyć na spore datki w szpitalu Foundling. Dla pewności ogłosiłem, że równo miesiąc po królewskich fajerwerkach zostanie wykonana wersja mojej suity z dodatkiem skrzypiec, altówek i wiolonczeli oraz, w trosce o uszy zgromadzonych w zamkniętym pomieszczeniu słuchaczy, ze zredukowaną liczbą dętych, kotłów i werbli.

– Nie pomyliłem się, datków było wiele. I szpital, i ja byliśmy zadowoleni…

INSPIRACJA WPISU: