Całkowitym przeciwieństwem Vaughan Williamsa w kwestii podejścia do analizy własnych utworów okazał się Hans Werner Henze, który najchętniej wszystkim słuchaczom swoich dzieł narzuciłby jedną jedyną obowiązującą interpretację.

Mocno zaangażowany społecznie i politycznie Henze w każdej swojej kompozycji umieszczał program i precyzyjnie o nim informował.

Nienawiść do faszyzmu spotęgowana przymusowym wcieleniem do armii, co zakończyło się pobytem w brytyjskim obozie jenieckim, sprawiła, że Henze opuścił Niemcy i zamieszkał we Włoszech, początkowo na wyspie Ischia w Zatoce Neapolitańskiej, później w Neapolu, a ostatecznie w zacisznej willi „La Leprara“ na wzgórzach Marino, z widokiem na Tyber.

W swoich utworach Henze programowo wspierał muzycznie Fidela Castro na Kubie, ruch antywojenny w Wietnamie, środowiska homoseksualne i studenckie protesty lat sześćdziesiątych, co łącznie sprawiło, że stał się postacią kontrowersyjną, kontestowaną i niemile widzianą w swojej porzuconej ojczyźnie.

Pozornie nie czyniło to na nim żadnego wrażenia, ale wraz z upływem lat wróciły nacjonalistyczne sentymenty i pewnego dnia Henze publicznie ogłosił, że tęskni za macierzą i wyraził wolę powrotu do niemieckich korzeni. W muzycznej warstwie wyraził to tęsknotą za twórczością Bacha i moją.

Zdecydował się nawet na upublicznienie wypowiedzi, że jego muzyka „jest najlepiej odtwarzana, słuchana i rozumiana“ w rodzinnym kraju, zwłaszcza po obu stronach podzielonej murem stolicy.

Ponieważ był już wówczas uznanym kompozytorem o światowej sławie, odzew nastąpił dość szybko i przybrał postać zamówienia złożonego na symfonię z okazji setnej rocznicy powstania Filharmonii Berlińskiej.

Henze nie byłby sobą, gdyby nie dołączył do powstałej symfonii notatek, które precyzyjnie wyjaśniały znaczenie każdej niemalże nuty, obciążając słuchacza własną dominującą koncepcją.

Posługując się przykładem romantycznego niemieckiego poety Friedricha Hölderlina, który podejrzany o szaleństwo został uwięziony w klinice i medycznie torturowany, Henze w swoich komentarzach zrównał jego los z ofiarami okrucieństw popełnionych w III Rzeszy.

W ostatniej części swojej symfonii Henze poinformował słuchaczy, że za podstawę kompozycji posłużył mu wiersz Hölderlina „Hälfte des Lebens”, ale do prezentacji jego treści nie użył ani słów, ani śpiewu, nakazując odbiorcom usłyszeć i zrozumieć sens wiersza z samej tylko muzyki!

Nie akceptuję takiego dyktatu i otwarcie to Hansowi powiedziałem. Zupełnie nie utożsamiam się z jego interpretacjami i gdyby nie to, że jego symfonia mocno kusi swoimi muzycznymi walorami, to takie narzucanie sposobu odbioru tylko by mnie zniechęciło. Na szczęście, można z przyjemnością słuchać tej ciekawej symfonii całkowicie bez podtekstów i z otwartą własną głową…

INSPIRACJA WPISU: