Byłem przekonany, że temat literackich konotacji muzyki jest już zamknięty, ale nic bardziej mylnego i to za sprawą tego, który kwestię tę wywołał.

Przygotowując się do kolejnego wpisu, postanowiłem udać się do biblioteki, aby przypomnieć sobie treść „Snu nocy letniej” Szekspira. W drzwiach minąłem się z Mendelssohem, dźwigającym kilka grubych filozoficznych ksiąg Hegla i innych niemieckich filozofów. Jak się okazuje, nawyki wyniesione z rodzinnego domu nie zanikają nawet tutaj…

Pełniący obowiązki dzisiejszego dyżurnego bibliotekarza Butterworth poinformował mnie, że wszystkie sztuki Szekspira są w wypożyczeniu i powiedział:

– Jeśli się mistrzu pospieszysz, to dogonisz Felixa, a on zna „Sen nocy letniej” na pamięć i to w kilku tłumaczeniach…

Pożegnałem się i żwawo ruszyłem ku wyjściu. Mendelssohn jakby przewidując, co się wydarzy, czekał na mnie przed wejściem…

Opowiedziałem mu o celu swojej wizyty w bibliotece, a on zbył moje słowa milczeniem i miną, która mówiła: „przecież wiem…”. Ruszyliśmy w ciszy w stronę parku i dopiero po dłuższej chwili Felix zapytał:

– Naprawdę potrzebujesz mistrzu literackiego podkładu, aby cieszyć się moją muzyką?

Na tyle zaskoczył mnie tym pytaniem, że tym razem to ja zamilkłem, intensywnie szukając inteligentnie brzmiącej odpowiedzi.

Felix przerwał ciszę cichym gwizdem. Znałem tę melodię, brzmiała jak elfy frunące przez las. Zadowolony pochwaliłem się przed Felixem, a on zapytał:

– Kiedy ostatni raz widziałeś elfy?

Na szczęście dość szybko domyśliłem się, o co może mu chodzić:

– To tylko moje wyobrażenie, które ty swoją muzyką wyzwoliłeś…

– No właśnie – Felix prawie krzyknął, wyraźnie uradowany.

– Literacki pierwowzór w tym przypadku bardziej był potrzebny mi, a nie słuchaczom. To ja, pobudzony tekstem Szekspira, starałem się jak najwierniej oddać charakter postaci i sytuacji, w których się one znalazły. Marzyłem o tym, żeby ci, którzy będą słuchać mojej muzyki, zobaczyli elfy nawet wtedy, gdy nigdy w życiu nie czytali Szekspira…

– Ja je zobaczyłem i muszę przyznać, że to właśnie dzięki twojej cudnej muzyce wyobraziłem sobie, jak one wyglądają. Dopiero wtedy!

Mendelssohn uśmiechnął się szeroko i kontynuował:

– Gdybyś jednak miał inne skojarzenia niż ja i Szekspir, to też nie byłoby to złe. Podobnie jak i wtedy, gdybyś nie miał żadnych skojarzeń, a cieszył się wyłącznie samą czystą muzyką. Skojarzenia są tylko sugestią dla słuchaczy, a dopiero zgodność naszych wyobrażeń staje się dowodem mojej kompozytorskiej umiejętności muzycznego malowania obrazów. Ideałem byłoby to, gdybyś słuchając mojej muzyki, sam stał się Szekspirem…

Powoli docierał do mnie sens wywodu Felixa i po cichu, sam dla siebie, odtworzyłem w myślach obrazy, które domyślnie widziałem, słuchając jego muzycznej opowieści.

Nie wiedziałem wprawdzie, gdzie znajduje się las, w którym słyszałem elfy i inne leśne duszki, nie rozpoznawałem kochanków śpiących na polanie, nie znałem imienia płaczącej z rozpaczy kobiety, nie czułem smaku magicznego napoju, który rozbudzał namiętną miłość nawet do zaczarowanego w osła, nie byłem pewien szczerości uczuć zaślubionych par, ale pomimo tego czułem radość, że gram im weselnego marsza i wraz z gośćmi oklaskuję teatralną trupę ubarwiającą ślubną ceremonię.

Słuchając wspaniałej muzyki Mendelssohna, śniłem letnim nocnym snem, a elfy czuwały nade mną…

INSPIRACJA WPISU: