Słuchanie Schütza skończyliśmy w środku nocy. Postanowiłem odprowadzić Bacha i wziąć od niego jeszcze jedną płytę z kolejnym utworem Heinricha. Okazało się, że również Schütz, 125 lat wcześniej skomponował kantatę opartą o siedem ostatnich fraz wypowiedzianych przez Chrystusa przed krzyżową śmiercią. Nie miałem specjalnie ochoty na słuchanie tej kantaty, ale nie zamierzałem sprawiać przykrości Bachowi. Czego się nie robi dla przyjaciół, zwłaszcza nowych…

Kantata Schütza na szczęście była dość krótka i nie zmotywowała mnie do szukania kolejnych wykonań na Spotify. Byłem jednak tak podekscytowany spotkaniem z Bachem, że nie mogłem usnąć i postanowiłem posłuchać jeszcze przed zaśnięciem planowane wcześniej „Siedem ostatnich słów” Haydna.

Spokojny charakter muzyki, jej powolne tempa i mała ekspresyjność odpowiadające powadze opisywanej sceny ukrzyżowania idealnie pasowały do nocy w rozkwicie. Wyobraziłem sobie kryptę katedry w Kadyksie, w której wszystkie okna, ściany i filary zasłonięto czarną tkaniną, a na środku krypty płonęła jedna jedyna lampa nadająca pomieszczeniu mistyczny charakter.

W takiej scenerii pojawiał się na ambonie biskup Kadyksu, który wypowiadał pierwszą z fraz wygłoszonych przez Jezusa na krzyżu i rozpoczynał kazanie na jej temat. Po skończeniu kazania orkiestra zaczynała grać pierwszą kilkuminutową sonatę obrazującą cytat z Jezusa, a biskup i wierni modlili się, klęcząc.
Po zakończeniu sonaty biskup ponawiał rytuał: cytat z Chrystusa, kazanie i modlitwa podczas kolejnej z sonat.

Ten rytuał powtarzał się siedem razy, a ja pomimo środka nocy i kojącej muzyki wcale nie byłem senny, słuchając aksamitu rozpraszających się w ciemności dźwięków…

To, co nastąpiło chwilę później, zaskoczyło mnie niepomiernie, choć znając Pismo, powinienem się spodziewać takiego finału. Zgodnie z ewangelią Mateusza tuż po śmierci Chrystusa nad Golgotą rozpętało się trzęsienie ziemi i również u Haydna muzycy zadrżeli wtedy swoimi instrumentami, wydobywając z nich wybudzające z zadumy dźwięki.

Wyobraziłem sobie, że mogę tak kołysać się muzyką do snu z każdym kolejnym wykonaniem i co godzinę rozbudzać się z kolejnym trzęsieniem orkiestry. Uśmiechnąłem się sam do siebie na tę wizję cyklicznej pobudki, ale mimo tego nie zrezygnowałem. Chciałem jeszcze tej nocy chociaż raz posłuchać wersji na kwartet smyczkowy. Koniecznie. Tu pobudka będzie może nieco łagodniejsza, podobnie jak i senne kołysanie każdej z sonat.

Po kolejnej godzinie wiedziałem, że nie zasnę, póki nie posłucham kolejnych kilku kwartetów. Mistrzostwo Haydna w tworzeniu usypiającej powolnej muzyki, która nie pozwalała zasnąć, jest niezwykłe. Przez większość czasu muzyka jest pozbawiona jakichkolwiek chwytliwych momentów, a nie sposób zrezygnować z jej słuchania. Tak potrafią tylko najwięksi mistrzowie… Biskup hiszpańskiego Kadyksu doskonale wiedział, u kogo należy zamówić muzykę uświetniającą misterium ukrzyżowania i jak się okazało, miał rację!

  1. Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. (Łk 23, 34);
  2. Zaprawdę, powiadam ci, jeszcze dziś będziesz ze mną w raju. (Łk 23, 43);
  3. Niewiasto, oto twój syn; oto twoja matka. (J 19, 26–27);
  4. Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27, 46 oraz Mk 15, 34);
  5. Pragnę. (J 19, 28);
  6. Dokonało się. (J 19, 30);
  7. Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego. (Łk 23, 46).

INSPIRACJA WPISU: