Bardzo lubię dni, w których do Domu Nieśmiertelnego Muzyka docierają jego nowi wieczni lokatorzy. Uwielbiam obserwować ich zdziwienie połączone z zachwytem, gdy widzą, kto już w DNM-ie przebywa, a te pierwsze chwile, gdy do nowych dociera świadomość, że znaleźli się w muzycznym raju, są jak wschody słońca…

Witanie nowych mieszkańców DNM-u to także atrakcja towarzyska. Lubię obserwować, kto z kim przyszedł, kto za kim tęsknie wypatruje i kto pozostaje samotny…

Gdy wczoraj witaliśmy Jessye Norman zwróciłem uwagę na niezwykle podekscytowanego Ferruccio Busoniego. Kręcił się pośród zgromadzonych na placu przed wejściem do DNM-u jakby chciał wszystkim wykrzyczeć ważną nowinę. Powstrzymywało go chyba tylko jakieś poczucie przyzwoitości niepozwalające mu odebrać witanej Jessye wrażenia wyjątkowości tej chwili…

Przesuwałem się powolutku w kierunku Busoniego, a gdy w końcu znalazł się w zasięgu mojego Phonaka powiedziałem do niego, choć zabrzmiało to prawie jak krzyk:

– Widzę, że aż cię nosi, co takiego się stało?

Ferruccio wyciągnął w moją stronę dłoń, a ja dopiero teraz zauważyłem, że to, co wcześniej uznawałem za gest witania się z innymi, tak naprawdę oznaczało próbę podania każdemu karteczki. Wziąłem od niego seledynowy kartonik i zanim zdążyłem cokolwiek dopowiedzieć Busoni nachylił się ku mnie i prawie krzyknął, przebijając się przez dźwięki wciąż rozbrzmiewającego „Alleluja”:

– Mam teraz swoją akcję reklamową, czy mogę wpaść do Mistrza jutro rano?

W pierwszej chwili nie zrozumiałem, o co mu chodzi z tą akcją, ale na spotkanie oczywiście wyraziłem zgodę. Busoni poszedł dalej wręczać kolejnym mieszkańcom DNM-u seledynowe kartoniki. Spojrzałem na trzymaną w ręce karteczkę i zobaczyłem na niej link do Spotify reklamujący Kiriila Gersteina grającego pod Sakari Oramo dyrygującym Bostończykami monumentalny koncert fortepianowy Busoniego, z dołączonym pod linkiem tylko jednym zdaniem:

Wykonanie Koncertu fortepianowego Busoniego jest tak nadludzkie, jak powinno być”. – Alfred Brendel

Poczułem dreszczyk emocji i patrzyłem na seledynową karteczkę jak na archanioła, który dźwiękiem trąb zwiastował nieziemskie przeżycia.

Od dawna czekam w DNM-ie na Alfreda Brendela. To jeden z najwybitniejszych pianistów wszech czasów i jeśli to on użył takiego sformułowania, to trudno o bardziej znaczącą rekomendację.

Odwróciłem karteczkę i zobaczyłem:

Ferruccio Busoni został nazwany ostatnim człowiekiem renesansu. Musimy myśleć o nim jak o Leonardo. W nim także znajdujemy tę wszechstronną duchowość, która dąży do otwarcia wszystkich osiągalnych sfer. Takie osoby są nieśmiertelne nie tylko poprzez swoją pracę, ale poprzez promieniowanie swojej osobowości, poprzez stopniowy wpływ na ludzkość”. – Kurt Weill

Mógł już sobie darować tę autoreklamę – pomyślałem – ale pomimo tego nie wytrzymam do jutra… i… nie wytrzymałem…

Cały wczorajszy wieczór i większość nocy delektowałem się kilkoma wykonaniami tego niezwykłego koncertu. Teraz jestem gotowy na przyjście Ferruccio… Teraz jestem szczęśliwy!

INSPIRACJA WPISU: