Od paru dni widuję Thomasa Tallisa, który w towarzystwie Williama Byrda zaczepia młodych stażem mieszkańców DNM-u. Z moich obserwacji wynika, że większość z nich nie rozumie zadawanego przez Tallisa pytania, co kończy się zazwyczaj wymownym wzruszaniem ramion. Dopiero rozmowa z napotkaną Montserrat Caballé sprawiła, że obaj panowie po usłyszeniu wyjaśnień wyraźnie wyglądali na mocno zakłopotanych, może nawet lekko zawstydzonych…

Zaciekawiło mnie to na tyle, że po zakończeniu rozmowy z Montserrat podszedłem do Tallisa i zapytałem wprost:

– Czemu tak poczerwieniałeś?

– Zapytałem o tę książkę, w której wykorzystano mój motet „Spem in alium” i muszę ci mistrzu powiedzieć, że nie była to książka kucharska, ale… – nachylił się ku mojemu Phonakowi i wyszeptał:

– To erotyk i wcale nie chodziło o pieprz!

Towarzyszący mu William Byrd roześmiał się głośno i powiedział:

– Całe szczęście, że nie ma tu kościołów, bo Thomas zaraz pobiegłby do spowiedzi. Trochę zdążyłem go poznać… Prowadziliśmy kiedyś wspólny biznes. Od 1575 do 1585 obaj posiadaliśmy wyłączny królewski patent na drukowanie w Anglii muzyki i papieru nutowego. W podziękowaniu dla Elżbiety I wydrukowaliśmy nawet zbiór łacińskich motetów, każdy z nas po czternaście…

– Owszem, tak było, ale biznes ten okazał się całkowicie nieopłacalny i pomimo tego, że William zachował wyłączność na druk muzyczny nawet po mojej śmierci aż do 1596, to mało kto chciał cokolwiek kupować…

– Więcej rozdawaliśmy, niż sprzedawaliśmy, pamiętasz Thomasie?

– Pamiętam, pamiętam, choć dotarły do mnie wieści, że po mojej śmierci miałeś jeszcze hojniejszą rękę niż wcześniej…

– Nie za bardzo wiem, co masz na myśli?

– A na przykład „My Ladye Nevells Booke”. Głośno się o niej zrobiło, gdy paręnaście lat temu trafiła do zbiorów Biblioteki Brytyjskiej, a ja usłyszałem wtedy, że podarowałeś ją kiedyś żonie Sir Henry’ego Nevella z Billingbere — Elżbiecie…

– Owszem, to był dom moich bliskich przyjaciół i nie żałuję. Swoją drogą znajdź w Nekronecie zdjęcie tej pięknie wydanej księgi z 42. moimi dziełami na klawiaturę. Jestem pewien, że będziesz dumny, jak pięknie ją oprawiłem i wydałem…

– A umiała przynajmniej zagrać twoje utwory z tej księgi?

– Szczerze mówiąc, to nie za bardzo, ale ja jej chętnie je grałem… Wybrałem do tej księgi same swoje ulubione kawałki klawesynowe i uwielbiałem je grać…

INSPIRACJA WPISU: