Myślałem, że kłopoty mam tylko ze słuchem, ale dzisiaj okazało się, że również wzrok mi niedomaga…
Dowiedziałem się, że Hildegarda i Richardis wywołały jakąś sensację w DNM-owej bibliotece. W pierwszej chwili pomyślałem, że widocznie wizytująca bibliotekę Hildegarda odkryła jakieś nieprawidłowości lub po prostu bałagan. Z corocznych doświadczeń wiem, że specjalną wagę przykłada do odpowiedniej ekspozycji książek swojego autorstwa.
Łącznie napisała kilka tysięcy stron tekstu, a do najbardziej poczytnych zaliczały się Scivias (kronika 26 wizji), Physica i Causae et Curae (porady medyczne), Vita Meritorium (o cnotliwym życiu) oraz Liber Divinorem Operum (o dziełach diabła). Pozostawiła również po sobie kilkaset listów, w tym między innymi korespondencję z cesarzem Barbarossą. Co roku sprawdzała, kto wypożyczał jej dzieła i jak długo je przetrzymywał…
Postanowiłem sprawdzić, kto w tym tygodniu miał dyżur w bibliotece i komu tym razem oberwało się od popisującej się przed Richardis Hildegardy…
Po drodze zwróciłem uwagę na mijane na ścieżce dwie piękne, nieznane mi kobiety ubrane w jasnoniebieskie spodnie z elastycznego materiału i wydekoltowane bluzki, ozdobione gustowną biżuterią, w pełnym makijażu podkreślającym urodę ich twarzy…
Wyglądały jak… współczesne kobiety… Musiałem się obrócić zaraz po tym, jak mnie minęły i to wcale nie z powodu gromkiego śmiechu, jakim obie wybuchnęły. Skądś znałem te głosy…
— Mistrzu, czy to wypada oglądać się za zakonnicami? – usłyszałem poprzez kobiecy śmiech i już wiedziałem…, że patrzyłem nie tam, gdzie trzeba było…
— O matko…
— Tak, tak… to ja — Hildegarda… Naprawdę myślałeś, że przybywamy tu tylko na wizytację…? Do was dojeżdżają kurierzy!
Przypomniałem sobie, jak Hildegarda załatwiła w XII wieku zgodę papieża na noszenie przez zakonnice jej klasztoru licznej biżuterii (Bogu się to podoba…) i nie odpowiedziałem ani słowem. Dopiero po chwili zapytałem z wyraźną niepewnością w głosie:
— Czy to znaczy, że nie będziecie miały dzisiaj czasu na posłuchanie muzyki. Przygotowałem cudne wykonanie zbioru „A Feather on the Breath of God”…
— Świetny wybór Mistrzu, ale dziś my obie razem i każda z nas z osobna — tak ubrane i tak umalowane — my obie i bez kościelnych śpiewów czujemy się jak te tytułowe „piórka na oddechu Boga”
— Spotkamy się za tydzień?
— Oczywiście, chyba że pojawią się nowi kurierzy…
INSPIRACJA WPISU: